Zapraszamy na wczasy !Augustyna donosi

OW AUGUSTYNA - Jastarnia | Willa AUGUSTYNA - Jastarnia | OW ŻEGLARZ - Jastrzębia Góra
Rezerwacja | Cennik | Dojazd | O Półwyspie | O nas | Sznurki | Teneryfa | Księga Gości
Widok na morze | Pogoda | FAQ | DVD | FotoGaleria | Donosy | Pomoc | Kontakt

***** Donosy prosto z plaży w Jastarni *****

Donosy pochodzą z plaży przed OW Augustyna w Jastarni.
Wiadomości z poprzednich lat znajdziecie w archiwum.
Donosy sponsoruje Apartament La Perla w El Medano.




Znajdź nas na:

Facebook:
Facebook - Augustyna.pl

Youtube:
Youtube - Kanał Augustyna.pl


Vimeo:
VIMEO - Kanał Augustyna.pl i SurfMedano.com


Instargram:
Instagram - Kanał Augustyna.pl i SurfMedano.com

Donos z dnia 31-10-2014, a dokładniej z godziny 09:41
W ostatni dzień października 2014 Polska znajduje się w obszarze wyżu QUINN oraz mało aktywnego frontu chłodnego. Praktycznie w całym kraju będzie dziś pochmurno z dużym zachmurzeniem, choć z lokalnymi przejaśnieniami. Przed południem w wielu miejscach występować będą silne zamglenia i mgły, lokalnie słabe opady mżawki. Temperatura w okolicach +10C - najchłodniej na wschodzie +8C, najcieplej na zachodzie +12C. Wiatr północno-zachodni, na zachodzie skręcający na południowo-zachodni, słaby. Ciśnienie będzie nieznacznie wzrastać.

Słońce gdzieś tam pewnie malowniczo wstało, ale w Jastarni piątek wita nas takim obrazkiem - jest pochmurno, ale nie wieje, nie pada i padać nie będzie. Jutro podobnie, choć możliwe są przejaśnienia. Temepratura wody i powietrza w okolicach +10C. W niedzielę chmur ubędzie, a słońca, południowego wiatru i stopni na termometrze przybędzie. Następne dni podobne, czyli suche, stosunkowo ciepłe i czasem słoneczne. Przymrozków na Półwyspie spodziewamy się najwcześniej w drugiej połowie listopada, a najpewniej jeszcze później, czyli w grudniu.

Jednak najważniejszym punktem tego weekendu będzie oczywiście sobota 1. listopada, czyli dzień poświęcony Wszystkim Świętym. Okazuje się, że Wszyscy Święci to nieco ponad 10.000 dusz (ich lista dostępna jest na tej stronie), które zyskały na ziemi i pewnie w niebie (piszę pewnie, bo z nieba nie mamy aktualnych danych) status Świętego. Dopiero drugi dzień listopada to Święto Zmarłych, czyli Dzień Zaduszny. Jest on poświęcony wszystkim innym duszom, czyli co tu dużo ukrywać większości naszych zmarłych krewnych, którzy do świętości potrzebują naszej modlitwy i pomocy.

Święto Wszystkich Świętych wprowadził papież Grzegorz IV w roku 834, natomiast obchody Dnia Zadusznego zapoczątkował w chrześcijaństwie w roku 998 św. Odylon, opat z Cluny, jako przeciwwagę dla pogańskich obrządków czczących zmarłych. Na dzień modłów za dusze zmarłych — stąd nazwa „Zaduszki” — wyznaczył pierwszy dzień po Wszystkich Świętych. W XIII wieku ta tradycja rozpowszechniła się w całym Kościele katolickim.

Tradycja czczenia zmarłych istniała oczywiście od zawsze i na każdym kontynencie, ale w Europie ma swój początek w starym celtyckim święcie "Samhain". Samhain (śmierć ciała) oznaczał dla naszych przodków początek nowego roku. Może to dziwne, że początek roku zaczynał się dla Celtów 1 listopada, ale należy sobie uświadomić, że Celtowie byli rolnikami i dla nich żniwa zaczynały się sianiem ozimin, czyli obdarowaniem zaczątkiem życia gleby śpiących jeszcze pól.

Kolejną ciekawostką jest fakt, że zawsze obchodzono to święto dokładnie lub mniej więcej w tym samym dniu, w którym według sprawozdania Mojżeszowego rozpoczął się potop, tzn. 17 dnia drugiego miesiąca - miesiąca odpowiadającego w przybliżeniu naszemu listopadowi. Tak więc w tradycji żydowskiej początek temu świętu dało składanie hołdu ludziom, którzy zginęli w kataklizmie potopu.
W wielu krajach w zaduszkową noc zostawiano i zostawia się na stole na noc chleb lub inne potrawy. Ludzie chcieli w ten sposób ugościć zmarłych, którzy mogą w tę noc odwiedzić ich w domu.
Inne narody obawiaja się duchów i na przykład Brytyjczycy wrzucają do ogniska kamienie, warzywa, orzechy by odgonić złe duchy. Robią też zagłębienia w rzepie i dyni i wstawiają tam świece by odgonić złe duchy z domu.

Bardzo ciekawie jest w Meksyku. Meksykańskie obrzędy ku czci zmarłych trwają dłużej niż w Polsce i mają zupełnie inny charakter. Tradycyjnie ceremonie odbywają się w trzech miejscach - w domu, w kościele (Meksykanie są katolikami) i na cmentarzu. W dniach 27 i 28 października w ich domach rozpoczyna się wielkie sprzątanie - w najbliższych dniach, przybędą bowiem na ziemię dusze zmarłych. Należy je przywitać z szacunkiem, który objawia się miedzy innymi czystym mieszkaniem. Wznosi się też tzw. ofiarę, przeznaczoną dla dusz zmarłych krewnych. Zazwyczaj jest to odpowiednio zaadaptowany ołtarzyk domowy. Na ścianie pokoju zawieszane są obrazki świętych, a pod nimi ustawiany stół przykryty obrusem, na którym umieszcza się wiele różnych przedmiotów - lichtarze ze świecami, kadzielnice, figurki świętych i aniołków, wazony i słoiki z kwiatami oraz inne ozdoby.

Po udekorowaniu ołtarzyka domownicy ustawiają na stole naczynia z potrawami, a na kwietnym łuku zawieszają owoce i słodycze - pokarm dla dusz, które po przebyciu długiej drogi z zaświatów będą bardzo głodne. Są niewidzialne i żywią się tym, czego nie widać - woniami i fluidami czekających na nie potraw. Zgodnie z wierzeniami, na ziemię najpierw przybywają dusze zmarłych dzieci, zwane aniołkami. Oznajmia to bicie kościelnych dzwonów 31 października o godzinie 20. Wtedy na stole Meksykanie stawiają więc to, co lubią dzieci, czyli słodycze. Aniołki odchodzą z domów następnego dnia, zwykle w południe, co również oznajmiają kościelne dzwony. Zbliża się czas przybycia dusz dorosłych, należy więc zmienić ofiarę. Teraz ustawia się na stole to, co oni lubili. Dostawia się na przykład popularnego w całym Meksyku indyka lub kurczaka w pikantnym sosie czekoladowym mole, a także tortillas i tamales, wypełnione ostro przyprawionymi farszami, czy specjalnie przygotowaną wieprzowinę. Na koniec zapala się kadzidło i każdemu ze zmarłych jedną dużą świecę. Tak przygotowany ołtarz czeka na przybycie dusz. Wszystko pozostanie na swoim miejscu do 3 listopada, kiedy nastąpi kolejny etap ceremonii - wymiana ofiar.

Z ołtarzyka zbiera się jedzenie oraz napoje - część przeznaczana jest dla członków najbliższej rodziny, reszta zostanie podarowana dalszym krewnym i powinowatym. Ci w zamian również przekazują jedzenie, aby jak mówią - krewni mogli spróbować tego, co zostawili umarli. Niekiedy wymieniane dary cała bliższa i dalsza rodzina spożywa wspólnie.

W Polsce tez mamy wiele tradycji związanych z dniem zadusznym. Według wierzeń ludowych zmarli przychodzą do naszych domów wieczorem 1 listopada. Stąd po wieczornej modlitwie powinno się na noc na pustym stole zostawić trochę chleba i nie palić w piecu, bo duchom ten ogień przeszkadza. Te zwyczaje wywodzą się jeszcze z czasów przed-chrześcijańskich i są nadal bardzo powszechne - to właśnie o nich traktuje lektura szkolna "Dziady" Mickiewicza. Kto nie czytał może przeczytać lub nie, ale na pewno musi dziś i przez cały weekend bardzo uważać na drogach, bo może być naprawdę niebezpiecznie.

Donos z dnia 30-10-2014, a dokładniej z godziny 14:40
Tak piękny dzień nie może się obejść bez panoramy!

Donos z dnia 30-10-2014, a dokładniej z godziny 09:25
Słowo się rzekło, kobyłka u płota, a raczej słońce już jest na bezchmurnym niebie, a mgła zanika.

Donos z dnia 30-10-2014, a dokładniej z godziny 08:49
Słońce zaszło, słońce wstało, ale na nic to się chwilowo zdało, bo mamy właśnie mgłę. Mgła na szczęście ustąpi i czwartek wkrótce powinien pokazać swe spokojnie pogodne oblicze z temperaturą powietrza nieco powyżej +10C i brakiem wiatru.

Donos z dnia 29-10-2014, a dokładniej z godziny 08:43
No tak to mogłoby być na okrągło: nic nie pada, jest sucho, jest słonecznie i jest wietrznie (S 4 Bf). W dzień dobijamy do +10C, w nocy do +5C. Gdyby było nieco cieplej, byłyby hawaje, ale i bez upału też jest bardzo ładnie.

Donos z dnia 28-10-2014, a dokładniej z godziny 08:41
Wczoraj można było pływać, dzisiaj będzie można się chyba nawet opalać, czyli jest dobrze. Gdyby tak jeszcze parę stopni więcej na termometrze, to byłoby miodzio, no ale jest co jest, czyli coś w okolicach +10C. UpałoLubni, jeśli chcą mieć upał, muszą ruszyć na południe, bo na Półwyspie najbliższe upały będą najwcześniej za kilka miesięcy.

Donos z dnia 27-10-2014, a dokładniej z godziny 22:16
Dzisiaj może i upału nie było, ale wiatr był i dużo zabawy też, o czym można się przekonać oglądając więcej fotografii, które znajdziecie w naszej najnowszej WietrznieNieUpalnejFotoGalerii.

Donos z dnia 27-10-2014, a dokładniej z godziny 08:51
Przez weekend upału nie było, w stopy i palce zimno było, ale wiatr był i kurz z desek zmył. Niedziela się wprawdzie już się skończyła, ale słońce znów wstało i rozpoczęło (w czasie zimowym) nowy dzień. Nadal wieje z SSW, nadal w wodzie i powietrzu jesteśmy w okolicach +10C i nadal jest w miarę pogodnie. Tak powinno być również przez najbliższe dni. Przymrozki może w połowie listopada, a może nawet i grudnia...

Donos z dnia 24-10-2014, a dokładniej z godziny 16:22
Jest chłodno, ale pogodno. Gdyby ktoś potrzebował trochę wyższych temperatur, polecamy kilka jeszcze gorących fotek.

Donos z dnia 24-10-2014, a dokładniej z godziny 09:28
W ten weekend Polska pozostawać będzie pod wpływem wyżu PITTER znad nomen omen PETERSBURGA. Na zachodzie i południu poranek pochmurny z opadami deszczu lub mżawki, a wysoko w górach z opadami deszczu ze śniegiem i śniegu. Na pozostałym obszarze pogodnie i bez opadów. Temperatura od +3C w Przemyślu do +10C w Szczecinie. Wiatr z kierunków południowo wschodnich słaby i umiarkowany. Ciśnienie w dalszym ciągu będzie wzrastać.

Piątek wita nas takim obrazkiem - jest rześko (+5C) i nieco pochmurno, ale nie pada i padać nie będzie. Jutro podobnie, a w niedzielę chmur nie ubędzie, ale stopni przybędzie i wrócimy do temperatur dwucyfrowych w dzień. Następne dni nie przyniosą istotnych zmian, czyli nadal będzie raczej pochmurno, ale stosunkowo ciepło i bez opadów. Wracając jeszcze na chwilkę do weekendu trzeba wspomnieć o południowym wietrze, który w sobote przed południem powinien osiągnąć siłę 5 Bf, czyli dać nam w Jastarni nasz lokalny mini wave lub jak kto woli JOKES. Pożyjemy, zobaczymy. Wiadomo jak z tym wiatrem bywa, ale teraz wszystko wskazuje, że powinno się udać i w dodatku przewidziane są rozpogodzenia, czyli może być naprawdę ładnie.

No właśnie... prognoza jest dobra i przyjeżdżamy na spot, a wiatru nie ma, a raczej jest, ale tylko w prognozie. Ciągle narzekamy na prognozy, że się nie sprawdzają, ale zawsze do nich wracamy, bo czasem się sprawdzają. I tak w kółko Macieju. Podobno bez względu na to czy prognoza jest numeryczna, czy zrobiona przez profesjonalnego synoptyka, czy też przez górala albo ciocię Zosię, to ma takie samo prawdopodobieństwo sprawdzenia się równe dokładnie 50%, czyli albo się sprawdzi, albo nie.

Wiadomo na pewno, że im prognoza dłuższa, tym mniej dokładna, czyli prognozy na jutro ma największą szansę się sprawdzić, a prognoza 17 dniowa najmniejszą. Ciekawostką jest fakt, że pierwsza w miarę dokładna długoterminowa prognoza pogody powstała przy okazji budowy pierwszej bomby atomowej. Przedstawił ją latem 1945 roku amerykański meteorolog Jack Hubbard, aby można było wybrać odpowiedni dzień na przeprowadzenie pierwszej próby jądrowej. Ta pierwsza długoterminowa prognoza (na 3 tygodnie) sprawdziła się niemal co do joty, co było o tyle łatwe, bo dotyczyła pustyni. W naszym klimacie nie jest to takie proste i chyba raczej na razie niemożliwe. Niestety.

A dlaczego tak się dzieje? Przyczyn jest tysiące, a najważniejsze to fakt, że nie do końca znamy jeszcze fizykę i mechanikę atmosfery, nie ma wystarczającej liczby stacji pomiarowych czy sondaży atmosfery, a są olbrzymie obszary niemal zupełnie bez takich stacji, czyli bez danych wejściowych dla superkomputerów, które wtedy te dane muszą niejako "zgadywać" czy też inaczej mówiąc aproksymować. Jest też tzw. "efekt motyla", czyli na przykład fakt pojawienia się niewielkiego, wcześniej nieprzewidzianego niżu, może mieć kolosalny wpływ na pogodę na całym kontynencie, a nawet na całym świecie. Okazuje się nawet, że prognozy mogą się nie sprawdzić z powodu pary wodnej unoszącej się nad kominami fabryk czy smogu wiszącego nad miastem. Do tego dorzucają swoje 5 groszy wulkany, samoloty, zmiany pogodowe nad zbiornikami retencyjnymi, ogołacanymi z drzew obszarami leśnymi, autostradami i innymi obiektami wzniesionymi przez człowieka, mającymi coraz większy wpływ na zjawiska zachodzące w atmosferze. Wynika z z tego, że jak na razie na 100% sprawdzalność prognozy pogody nie mamy co liczyć. Niestety.

Możemy za to liczyć na 100% na zmianę czasu w ten weekend, czyli będziemy mogli pospać o 1 godzinę dłużej z powodu zmiany czasu na zimowy. Poniżej dwie regułki, które wyjaśniają co i jak z tymi zmianami czasu:

# Zmianę czasu z letniego na zimowy dokonujemy w nocy z ostatniej soboty na niedzielę października przesuwając wskazówki zegara 1 godzinę do tyłu
(śpimy tej nocy o tę godzinę dłużej).
# Zmianę czasu z zimowego na letni dokonujemy w nocy z ostatniej soboty na niedzielę marca przesuwając wskazówki zegara o 1 godzinę do przodu
(śpimy tej nocy o tę godzinę krócej).

Czas letni (czyli ten, który teraz mamy i za chwile zmienimy) to czas lokalny, który dany kraj przyjmuje dla danego okresu, zazwyczaj różniący się o godzinę od standardowego czasu geograficznego. Zmiana ta ma spowodować efektywniejsze wykorzystanie światła dziennego. Latem standardowy czas geograficzny jest przesuwany o godzinę do przodu, więc czas aktywności człowieka jest lepiej dopasowany do godzin, w których jest najwięcej światła słonecznego. Zmiana czasu na letni powoduje, że wschód i zachód słońca jest o godzinę później. Dzięki temu jasno robi się np. o godzinie 6 zamiast godziny 5 a ciemno o godzinie 21 zamiast o godzinie 20. Większość ludzi wstaje po godzinie 6 i kładzie się spać po godzinie 21 - w związku z tym przy zmianie czasu na letni przez krócej musimy miec włączone światło. Do oznaczania czasu letniego stosowany jest skrót DST pochodzący od ang. określenia Daylight Saving Time.

Zmianę czasu stosuje się w około 70 krajach na całym świecie. Obowiązuje on we wszystkich krajach europejskich (z wyjątkiem Islandii) i wielu innych, m.in. w USA, Kanadzie, Meksyku, Australii i Nowej Zelandii. Jedynym wysoko uprzemysłowionym państwem, które nie wprowadziło czasu letniego, jest Japonia

Donos z dnia 23-10-2014, a dokładniej z godziny 09:08
Słońce wstało i rozpoczęło naprawdę chłodny dzień. Temperatura nie przekroczy +5C, ale w nocy pozostaniemy na Półwyspie po dodatniej stronie 0C. Ble do niedzieli, kiedy wrócą dwucyfrowe temperatury...

Donos z dnia 21-10-2014, a dokładniej z godziny 09:54
Po kilku dniach pogody "średniej" takie słoneczne chwile sprawiaj, że życie wydaje się piękniejsze. Jutro znów niestety nie będzie takie piękne, ale od czwartku zacznie się rozpogadzać i z czasem dostaniemy dużo słońca, choć za cenę temperatury - w Trójmieście będą na pewno poranne przymrozki, a na Półwyspie coś w okolicach +4C.

Donos z dnia 20-10-2014, a dokładniej z godziny 00:23
Niedziela była ciepła, choć pochmurna. Od poniedziałku do chmur Pani Natura doda dużo wiatru i coraz niższe temperatury - w czwartek nie będzie więcej niż +6C. Przymrozki na razie jeszcze nam nie grożą na Półwyspie, ale na wszelki wypadek proponujemy coś na rozgrzewkę.

Donos z dnia 17-10-2014, a dokładniej z godziny 09:53
Dzisiaj pogodę w Polsce kształtować będzie niż MARGIT z frontem atmosferycznym. Piątek zatem upłynie pod znakiem dużego zachmurzenia i słabych opadów deszczu lub mżawki niemal w całym kraju. Rano i wieczorem może być mglisto. W weekend szybki wzrost ciśnienia - będzie na ogół bez opadów, przy mniejszym zachmurzeniu, a w niedzielę od zachodu zaobserwujemy wpływ zatoki niżowej, ponowny wzrost zachmurzenia i opady deszczu.

Nadal będzie stosunkowo ciepło, bo w okolicach +15C, ale na północnym wschodzie nad ranem możliwe przygruntowe przymrozki do -2C! Wiatr południowo-zachodni do zachodniego na całym południu i zachodzie, na pozostałym obszarze wschodni do północno-wschodniego, słaby. Ciśnienie zacznie powoli wzrastać.

Słońce jak zwykle gdzieś tam wstało, ale najlepsze na co stać ostatnio pogodę, to mniej więcej taki obrazek. Dzisiaj jest podobnie i tak będzie mniej więcej przez weekend: piątek i sobota pochmurne, ale suche, bezwietrzne i z możliwością przejaśnień, a niedziela całkowicie zachmurzona z możliwością deszczu, ale cieplejsza o kilka stopni i wietrzna. Następne dni nie przyniosą istotnych zmian, czyli nadal będzie pochmurno, wietrznie i czasem deszczowo, ale jeszcze stosunkowo ciepło.

Dziś właśnie na temperaturze się skupimy, a konkretnie na temperaturze wody. Na niedzielę zapowiada się wiatr, jednak woda ma teraz już tylko około +12C. Oczywiście ludzie nadal pływają i pływać będą przez cały rok. I dobrze, ale trzeba zachować pewne reguły i dlatego przypominamy kolejny raz trochę przydługi tekst poniżej. Mam nadzieję, że lektura tych kilku akapitów choć jednej osobie pomoże nie zrobić sobie krzywdy.

Kiedyś wystarczyło pojawić się na wodzie na początku kwietnia by stać bohaterem.
Dziś nawet w styczniu, jeśli nie codziennie, to przynajmniej w weekend można kogoś gdzieś spotkać na wodzie, a ludzie w całym kraju pływają nic nie robiąc sobie z panującej pory roku.

Może zimy są łagodniejsze, może ludzie twardsi, może pianki cieplejsze, a może niektórzy wolą bardziej zimną wodę niż odkurzanie mieszkania w sobotę...?
A może stoją za tym wiadome służby tajne, jawne i dwupłciowe.?
A może nie wiadomo o co chodzi, więc chodzi o pieniądze.?
No nie wiadomo i już, a naukowcy radzieccy wspólnie z amerykańskimi jeszcze nie wypracowali stanowiska w tej sprawie. Zanim to się stanie proponowałbym zająć się odpowiedzią na o wiele ważniejsze pytanie, a mianowicie:
Co zrobić, aby windsurfing jesienią i zimą był nie tylko możliwy, ale również przyjemny?

Pierwsza sprawą o której należy bezwzględnie pamiętać jest stan techniczny sprzętu do pływania. Należy sprawdzić wszystko jeszcze zanim wybierzemy się na spot i jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości choćby co do halslinki, naprawdę lepiej pozostać w domu i pomóc żonie w porządkach (wiem, wiem. ale trzeba być twardym, a nie miętkim).Nawet najdrobniejsza awaria w lodowatej wodzie staje się natychmiast bezpośrednim i realnym zagrożeniem życia. Hipotermia, bo o niej tu mowa, może w skrajnym przypadku zakończyć się śmiercią, ale na szczęście wcale nie musi. Zatrzymajmy się więc chwileczkę, aby lepiej poznać to zjawisko.

Hipotermia to stan organizmu, w którym temperatura ciała jest niższa od bezwzględnego minimum normy fizjologicznej (+36C). Wato sobie uświadomić, że człowiek bez pianki w wodzie o temperaturze +5C może przeżyć tylko około pół godziny, przy czym ostatnie 10 minut będzie już raczej nieprzytomny.
Pierwszym objawem wychłodzenia są dreszcze i dygotanie. Wtedy jeszcze możemy sobie pomóc natychmiast wracając na brzeg do ciepłego domu, żeby napić się czegoś gorącego i zjeść coś ciepłego. Jeśli tego nie zrobimy to pływając i dalej wychładzając swój organizm możemy liczyć tylko na pomoc innych, która może nadejść, ale niekoniecznie i nie zawsze na czas (a ma on tu znaczenie krytyczne i jest mierzony w minutach, a nie godzinach).

W każdym razie, żeby sprawę hipotermii doprowadzić do końca trzeba jeszcze napisać, że jej kolejnymi objawami jest ból i stopniowe osłabienie całego ciała. Najpierw traci się siły w rękach i nogach. Następnie ogólne osłabienie przechodzi w zdrętwienie, któremu towarzyszą skurcze. Później zupełnie ustają dreszcze i skurcze, a pojawia się apatia, spokój, utrata poczucia czasu, brak wrażliwości na bodźce i niezborność ruchowa, a na koniec utrata świadomości. A później to już chyba tylko to słynne światełko w tunelu.

Znamy już więc naszego głównego wroga, ale mamy sprawny sprzęt i prognozowane na dziś 5 Beaufortów potwierdza się nie tylko w każdym pogodowym serwisie, ale również za oknem. Cóż więc robić? To proste, oczywiście najpierw zjeść śniadanie! Dobre śniadanie nie tylko zwiększy ci przemianę materii potrzebną do utrzymania jak najwyższej temperatury ciała, ale jeszcze da czas na zadzwonienie do kilku kolegów, bo nigdy, nawet w lecie, nie wolno pływać samemu, a w zimie pływanie samemu powinno chyba być karalne.

Teraz z kuchni zabieramy duży termos z gorącą i słodką kawą. Może oczywiście być też herbata, ale kofeina w tym wypadku chyba jest stosowniejsza. Aha, żeby nie było wątpliwości: NIE zabieramy żadnego alkoholu. Alkohol wbrew pozorom wcale nie rozgrzewa, ale powoduje tylko rozszerzenie naczyń krwionośnych, które daje złudne poczucie ciepła, choć tak naprawdę organizm wychładza się "po koniaczku" o wiele szybciej.

Dobra, wszystko już wiemy i mamy, czyli możemy jechać. Pamiętajmy jednak, żeby się odpowiednio ubrać. Tak jak nikomu nie przychodzi do głowy chodzenie zimą w T-shircie, tak i Wam zimą nie powinna przyjść do głowy letnia pianka.Kilka dni lub tygodni wcześniej stajemy więc przed swoją szafą i oznajmiamy rodzinie: kochanie, ja nie mam co na siebie włożyć i po większej lub mniejszej awanturze pieniądze przeznaczone za zimowe kozaczki w najmodniejszym w tym sezonie kolorze wydajemy na porządną zimową piankę, wysokie buty, ciepłe rękawiczki, czapkę neoprenową i kamizelkę asekuracyjną.

Pianka musi mieć 5mm grubości i być najmniej półsucha. Można tez stosować dodatkową bieliznę neoprenową lub nakładać dwie pianki. Jednak najbardziej narażonymi na utratę ciepła są głowa, nogi i ręce. O ile kamizelkę asekuracyjną, kaptur na głowę i wygodne buty (muszą być za kostki, bez suwaka oraz z gumą na podeszwie i grzbiecie najlepiej wraz z neoprenowymi skarpetami) stosunkowo łatwo dopasować, to rękawice już niestety nie. Muszą być grube, ale nie za bardzo, żeby nie ograniczały ruchów palców. Jest wiele typów rękawiczek, ale w zimowych warunkach chyba najlepiej sprawdzają się te bez palcy, ale za to z otworem w środku dłoni. Stanowią chyba najlepszy kompromis pomiędzy utrzymywaniem temperatury palcy i nie pogarszaniem "chwytności" dłoni. Dobrym pomysłem jest też uszczelnienie połączeń rękawiczki-pianka-buty za pomocą tzw. "szarej taśmy".

OK., teraz już pozostało tylko przekonać samego siebie, że zimna woda jest mimo wszystko lepsza od sobotniej kontemplacji sześcio-paka na stole i sześciu-fałdu na brzuchu i można jechać.
Po przybyciu na spot najpierw składamy zestaw i jeszcze raz dokładnie go sprawdzamy. Później pijemy coś gorącego i jemy coś słodkiego, przebieramy się w piankę i. nie, nie, nie, jeszcze nie idziemy na wodę. Na razie robimy intensywna rozgrzewkę. Rozgrzewka jest konieczna i bezwzględnie wymagana. Nie dość, że zimne ścięgna i mięśnie są bardzo podatne na urazy, to jeszcze rozgrzane i rozciągnięte mięśnie znacznie poprawią twoją kontrolę nad zestawem na wodzie. W czasie zimowej rozgrzewki należy jednak ze względu na temperaturę stosować mniej streaching'u, a więcej rozgrzewających, intensywnych przebieżek czy pajacyków.

Dopiero teraz możemy iść na wodę. Pamiętajmy jednak o tym, żeby starać się ograniczać kontakt z wodą, bowiem przebywanie w wodzie drastycznie skróci nasz czas przebywania na desce. W wodzie zmarzniemy i stracimy siły o wiele szybciej. Starajmy się więc wykonywać te elementy, które już umiemy i pływać intensywnie, tzn. unikać długich halsów, podczas których stygniemy. Krótkie halsy, szybkie i energetyczne rufy, bardziej freeride niż wave, bardziej freemove niż freestyle. Gdy jest naprawdę zimno ograniczmy nasze pływanie do jednego zejścia na wodę trwającego nie dłużej niż godzinę. Po prostu przyjeżdżamy, taklujemy się, rozgrzewamy, pływamy i wracamy do domu.
Po pływaniu najpierw pijemy coś ciepłego i jemy coś słodkiego jednocześnie starając się rozgrzać, później przebieramy się, dopiero wtedy taklujemy sprzęt i szybko wracamy do domu. Przecież jednak obiecaliśmy odkurzyć ten cholerny dywan w dużym pokoju.

PS
Nawet najbardziej wypasiony " debeściacki zestaw zimowy" nigdy nie zastąpi zwykłegoi zupełnie nie-coolowego zdrowego rozsądku.

Donos z dnia 15-10-2014, a dokładniej z godziny 15:44
Ani to ciepło, ani to zimno, ani to ładnie, ani to brzydko, jakoś tako byle jak jest ostatnio. Może by więc nieco kolorków dodać do tych szarości....

Donos z dnia 13-10-2014, a dokładniej z godziny 09:30
Słońce wprawdzie wstało i zaczął się poniedziałek, ale to nie jest i nie będzie ani najpiękniejszy dzień, ani tym bardziej najpiękniejszy tydzień w tym roku. Mało słońca, mało wiatru, trochę deszczu i temperatury w okolicach +15C. Pod koniec tygodnia kilkustopniowe ochłodzenie. Może to nie najlepsza pogoda, ale też i nie najgorsza, czyli nie ma tego złgo, coby na złote nie wyszło.

Donos z dnia 10-10-2014, a dokładniej z godziny 09:40
Dzisiaj Polska znajdować się będzie pomiędzy rozległym niżem KATRIN znad Wysp Brytyjskich, a wyżem NIKOLAI znad Rosji. Taki układ ośrodków barycznych (niż "na lewo", wyż "na prawo" od Polski) można porównać do dwóch wielkich, kręcących się trybów. Niż "kręci się" niezgodnie, a wyż zgodnie ze wskazówkami zegara i przy takim ich ustawieniu te dwa "tryby" zasysają do nas z południowego-zachodu ciepłe powietrze zwrotnikowe.

Będzie więc ciepło, a nawet bardzo ciepło, bo lokalnie na Lubelszczyźnie nawet do +24C. Najchłodniej na Pomorzu (+17C), a na przeważającym obszarze kraju około +21C. Zachmurzenie od małego na południu i wschodzie, poprzez umiarkowane w dzielnicach centralnych, do dużego na północy i zachodzie kraju. Wiatr południowy do południowo-zachodniego, słaby. Ciśnienie będzie powoli rosnąć.

Ciepło, cieplutko i nawet w miarę pogodnie. Tak zaczyna się ten weekend, ale skończy się nieco gorzej, bo mimo, że nadal będzie ciepło, to z czasem zachmurzy się, a jutro popada. W niedzielę padać już nie powinno, ale słońca raczej nie zobaczymy. Poniedziałek nie przyniesie istotnych zmian, czyli nadal nie będzie zimno, nadal nie będzie wiatru i nadal nie będzie słońca.

Pogoda jest więc taka sobie, dlatego warto wykorzystać każdą pogodną godzinę na spacer czy inną aktywność na świeżym powietrzu. To dobry czas na małą wycieczkę po Półwyspie. Może być na rowerze, może być pieszo, a może być nawet samochodem, bo jest co zwiedzać na naszym wąskim pasku piasku, który kryje w sobie wiele tajemnic z dawnych czasów.

Otóż okazuje się, że wraz z odzyskaniem niepodległości przez Polskę w 1918 roku zdano sobie sprawę z niezwykłej przydatności Półwyspu Helskiego do celów wojskowych. Od tego momentu aż do lat 50-tych zarówno Polacy jak i Niemcy (w czasie okupacji) zbudowali tutaj wiele obiektów militarnych broniących rejonu Zatoki Gdańskiej. Młodszym czytelnikom przypominamy, że właśnie z powodu obecności wojska teren od Juraty do Helu był niedostępny dla postronnych aż do roku 1995 i przede wszystkim dlatego możemy się cieszyć do tej pory w tym rejonie prawie nienaruszoną urodą lasów.

Tym bardziej, że oprócz przyrody spotykamy tu liczne obiekty militarne. Szczególnie polecamy do zwiedzania opisywane na tych stronach:
- zespół bunkrów tworzących Ośrodek Oporu Jastarnia,
- olbrzymia armatę zwaną Adolf Kanone,
- baterię armat im. Laskowskiego,
- miejsce próby wysadzenia Półwyspu we wrześniu 1939,
- torpedownie na Zatoce Puckiej,
- baterię przeciwlotniczą w Jastarni,
- baza minowców w 1939 w porcie w Jastarni.

To z pewnością dobry pomysł na spędzenie chwili wolnego czasu nie dość, że na świeżym powietrzu, to jeszcze w oparach historii i... jodu! Zapraszamy!
Naprawdę warto!

Donos z dnia 09-10-2014, a dokładniej z godziny 14:06
Słońce jakoś tam wstało, ale się zaraz zachmurzyło i zaczęło mżyć. Dobrze że jest stosunkowo ciepło (+18C). Najbliższe dni niestety będą podobne.

Donos z dnia 07-10-2014, a dokładniej z godziny 10:03
Bywają momenty lepsze, bywają też gorsze, ale generalnie jest zupełnie nieźle, choć temperatury w nocy już niemal jednocyfrowe. Na szczęście Bałtyk jesienią chroni nas przed zbyt szybkim spadkiem temperatury i gdy w Trójmieście skrobią miejscami już poranny szron z szyb samochodów, to na naszym wąskim pasku piasku nikt jeszcze o żadnym szronie nie słyszał i długo nie będzie słyszał.

Donos z dnia 06-10-2014, a dokładniej z godziny 22:55
Wiatr wieje to tu, to tam, tylko niebo jakieś takie zachmurzone i nie ma na razie nadziei na poprawę tego stanu rzeczy. No ale wiatr jest!

Donos z dnia 05-10-2014, a dokładniej z godziny 09:24
Oh, to porannie spokojne plażowe bieganie jest naprawdę dobre!

Donos z dnia 04-10-2014, a dokładniej z godziny 09:37
Surferzy czekają na przyszłotygodniowy wiatr, a cała reszta społeczeństwa leniwie zachwyca się bezwietrznie spokojnymi wieczorami i/lub spokojnie pogodnymi porankami.

Donos z dnia 03-10-2014, a dokładniej z godziny 10:02
W ten piątek Polska będzie się znajdować pod wpływem wyżu LUTZ z centrum nad Białorusią. W całym kraju będzie pogodnie z zachmurzeniem małym do umiarkowanego. Jedynie w Bieszczadach będzie pochmurno z dużym zachmurzeniem i słabymi opadami deszczu. Tam też będzie najzimniej, bo co najwyżej +12C. Temperatury na pozostałym obszarze w okolicach +17C. Wiatr z kierunków wschodnich i południowo-wschodnich, słaby. Ciśnienie będzie powoli spadać.

Pierwsze dni października 2014 nie zachwyciły, choć zdarzały się momenty nieco lepsze. Na szczęście już wczoraj po południu rozpogodziło się, a po dzisiejszym wschodzie słońca nastał przepiękny poranek, który rozpoczął bardzo słoneczny i ciepły weekend. Prognoza na najbliższe 3 dni jest prosta: słonecznie, bezchmurnie i niemal bezwietrznie. Temperatura powietrza około +17C, wody w Zatoce w okolicach +15C. I tak od dziś do niedzieli włącznie. Żyć, nie umierać!

Natomiast od poniedziałku zrobi się nieco chłodniej, a to dlatego że będzie o wiele wietrzniej. Zapowiada się bowiem typowa dla początku października wietrzna trzydniówka z południowym wiatrem o sile 5 Bf. Kluczowy jest tu południowy kierunek wiatru.

Może jeszcze nie wszyscy wiedzą, ale dzięki specyficznemu ukształtowaniu dna morskiego w okolicy Jastarni na krawędzi mielizny znajdującej się na wprost Jastarni od strony zatoki spiętrzają się zupełnie przyzwoite fale i stąd nazwa Zatokowe JAWS lub JOKES. Tę mieliznę najlepiej widać z lotu ptaka lub też z kosmosu . Fale powstają, gdyż przed mielizną jest głęboko na około 25 metrów, a na mieliźnie około 0,5 metra przy wysokim poziomie wody lub tworzą się wysepki przy niskim (jak dzisiaj). Ten skok głębokości generuje fale przy wietrze południowym. Mielizna ma długość około 2 kilometrów i szerokość od 100 do 500 metrów i rozciąga się mniej więcej od stawy Kaszyca do ruin torpedowni (więcej informacji o historii torpedowni na Zatoce znajdziecie tutaj).

Fale tworzą się przy wiatrach od SE przez S do SW z naciskiem na czyste S i osiągają wtedy nawet ponad 2 metry. Oprócz fal od nawietrznej strony mielizny jest też mniej lub bardziej płaska woda po zawietrznej stronie, więc każdy znajdzie dla siebie coś miłego.

Więcej zdjęć z tego rejonu znajdziecie tutaj lub tutaj, lub tutaj, lub tutaj albo tutaj. Lata różne, ale miesiąc ten sam: październik...

Donos z dnia 01-10-2014, a dokładniej z godziny 10:27
Szast prast i nie wiadomo kiedy, i nie wiadomo jak, ale tak lato, jak i nawet wrzesień już za nami! Przed nami październik, który na pewno przyniesie Złotą Polską Jesień oraz nie mniej atrakcyjny Święty Spokój, ale to najprędzej jutro, a najpewniej pojutrze, bo dzisiaj wprawdzie słońce jakoś tam i gdzieś tam wstało, ale później się już nie pokazało. Poza tym w wodzie i powietrzu około +15C, nie pada, nie świeci i słabo wieje ze wschodu. Tak niezbyt ciekawie zaczyna się październik 2014, ale to tylko niemiłe dobrego początki, bo w weekend będzie bardzo ładnie i ciepło, a w następnym tygodniu czeka nas południowy sztorm, czyli tak zwany wave w Jastarni.

Donos z dnia 01-10-2014, a dokładniej z godziny 10:11
Nowy miesiąc, nowe wiadomości.
Donosy z poprzednich miesięcy i lat znajdziecie Państwo w naszym przepastnym ARCHIWUM.

=======================================================

Donosy z poprzednich miesięcy znajdziecie Państwo w naszym Archiwum.

Jeśli jakakolwiek fotografia z "Donosów" jest z Twoim udziałem, a z jakichkolwiek powodów jest Ci to nie rękę, napisz na adres info@augustyna.pl. Zdjęcie zostanie natychmiast usunięte z sieci i innych nośników. Tutaj natomiast znajdziecie pozostałe zasady wykorzystania naszych zdjęć.


Początek strony

Strona główna